Czytaliśmy, że niektórzy porównują to miasteczko do Zakopanego, punktując tłumy czy określając to miejsce jako „jarmarczne”. Jako wielbiciele zarówno Limni, jak i Tatr, podejrzewamy, że takie niesprawiedliwe słowa wynikają po prostu z nieznajomości tamtejszych okolic. Co zatem mamy na „obronę” Limni?
Limni, czyli kameralny port, najlepsza kawa i punkt widokowy z kościoła
Samo miasteczko ma typowo wyspiarską infrastrukturę. Charakteryzują je bardzo wąskie, często strome uliczki z domkami, które wyglądają jakby były do siebie przyklejone. Nad wszystkim króluje kościół Panagía. Prowadzą do niego niepozorne schodki przy ulicy Konstantinoupoleos. Z góry roztacza się wspaniały widok na całe Limni. Z kolei w jednej z bocznych uliczek kryje się kameralne muzeum „Μουσειο Παραδοσιακης Φορεσιας Λιμνη”, w którym właściciele prezentują kolekcje dawnych strojów ludowych czy przedmiotów codziennego użytku.
To co podoba mi się najbardziej w Limni, to długa promenada ciągnąca się wzdłuż plaży. Na jednym z jej końców znajdziemy rekonstrukcję dawnego mostu dla żaglówek i łódek, który dzisiaj funkcjonuje jako platforma. Z kolei po drugiej stronie usytuowany jest port. Po drodze znajdziemy wiele knajpek, restauracji, tawern, barów czy cukierni. To właśnie w jednej z tamtejszych kawiarni serwują najlepszą kawę na Evii. A chwile wytchnienia przy słodkościach i kawie, przy stoliku tuż nad morzem, w świetle zachodzącego słońca, to moje ulubione zakończenie wypraw w tamte okolice.
Plaża obok kościółka Άγιος Ιωάννης – idealna na sesje zdjęciową czy randkę
Zdradziliśmy, które miejsce naszej podróży jest punktem końcowym. A gdzie zaczynamy? Zwykle najpierw udajemy się do kościółka Άγιος Ιωάννης. Przygotujcie się jednak na to, że droga w tamte okolice może dostarczyć Wam wielkich emocji. Wije się ona na zboczach wzgórza, miejscami lekko osuwa się do morza, a samochody mogą wymijać się tylko w zatoczkach. Ale spokojnie, pierwszy raz jest najtrudniejszy, potem człowiek się przyzwyczaja.
A co z kościołem Άγιος Ιωάννης? Jest zlokalizowany tuż przy plaży, w zacienionym miejscu nad strumykiem, więc to idealne miejsce by chwilę odpocząć i złapać oddech. Do plaży prowadzą kamienne schodki z kościoła, dlatego to połączenia kiedyś mocno nas zdziwiło. Jeszcze bardziej zdziwiliśmy się, kiedy zorientowaliśmy się, że wystarczy udać się wzdłuż plaży, w kierunku północnym (w stronę Limni), by natknąć się na popularną, dziką plażę nudystów.
Ale do brzegu. Dlaczego plaża przy kościele Άγιος Ιωάννης tak nam przypadła do gustu? To idealna sceneria do zdjęć. Albo piękne miejsce na romantyczne spotkanie. Wejście do kościoła otoczone jest krzewami, które kwitną w czerwcu i lipcu. A naprzeciwko znajduje się długi, drewniany mostek. Na plaży stoi kilka parasoli ze słomy.
Monastyr, które kryje w sobie niezwykłe historie
Kolejnym punktem naszej wyprawy jest Monastyr Galataki. Mamy od niego słabość z trzech powodów:
- Mieszka w nim przemiła, starsza zakonnica, która z uśmiechem oprowadza odwiedzających. Zdradza też sekrety tego miejsca. Nam kiedyś pokazała tajną kryjówkę na wypadek najazdu Turków i zabrała nas na wieżę, w której wojskowi bronili tego miejsca najpierw przed piratami, a potem właśnie przed Imperium Osmańskim.
- Monastyr kryje w sobie mnóstwo niesamowitych historii. Jakich? Np. wybudowano go na dawnej świątyni Zeusa i do dzisiaj na miejscu zachowały się starożytne kolumny. A kiedy kilka lat temu ogromny pożar strawił wiele hektarów lasów na wzgórzach, ogień zatrzymał się przed samym monastyrem.
- Koty, są tam piękne kotki.
Klimatyczna plaża z drzewami oliwnymi
U stóp wzgórza, na którym położny jest klasztor, znajdziemy malowniczą, długą plażę. W sezonie prawdopodobnie napotkacie tam kilka dzikich campingów. Nic dziwnego. Plaża wygląda jakby znajdowała się na końcu świata. Niedaleko niej rosną oliwki. Możecie spotkać też wypasające się w tamtych okolicach kozy, które szczególnie lubią skakać po kamienistych wzgórzach. Uwielbiamy tę plażę za niezwykły klimat, widoki (z tyłu wysokie wzgórza z monastyrem na szczycie, na plaży oliwki, na wprost widok na Grecję kontynentalną) i spokojne, zaspane morze.
A na koniec wyprawy? Zachód słońca w Limni.
0 komentarzy