Lichadonisia nazywana jest greckimi Seszelami lub Bahamami. Skojarzenie z tymi rajskimi miejscami nie jest przypadkowe.
Greckie Seszele
Lichadonisia to kompleks 7 małych, wulkanicznych wysepek, które powstały na skutek trzęsienia ziemi w 426 roku p.n.e. Wtedy część Evii została zatopiona, a to co pozostało na powierzchni morza, utworzyło malownicze wysepki. I teraz wyobraźcie sobie małe, zielone wyspy z pięknymi piaszczystymi plażami, zanurzonymi w błękitno-turkusowym, krystalicznie czystym i ciepłym morzu, do których możecie dostać się co kilkanaście minut statkiem.
Nic dziwnego, że to jedno z niewielu miejsc na Evii, gdzie w sezonie mogą być tłumy. Jeśli nie chcecie zatem, by Lichadonisia stała się „Malakonisią” z powodu braku miejsca i niezliczonej ilości turystów, raczej nie wybierajcie się tam w sierpniowe weekendy.
Historia sięgająca mitologii
Jak wiele magicznych wysp w Grecji i to ma swoje odbicie w greckiej mitologii. Wyspy powstały ponoć po tym, jak Herkules wrzucił do morza zatrutą koszulę od Deianiry, swojej żony.
Co ciekawe, do lat 70. ubiegłego wieku największa z wysp była zamieszkana. Do dzisiaj znajdziemy tam ruiny domów i całkiem dobrze zachowany mały kościółek. Tamtejsi osadnicy trudnili się głównie rybołówstwem. Jednak ze względu na to, że życie było tam trudne, choćby ze względu na brak prądu, ostatecznie wioska wyludniła się.
Wyspy to jednak nie tylko magiczny skansen dla turystów. Na najdalej wysuniętej wysepce, Stroggili, znajduje się działająca latarnia morska.
Delfiny i beach bar
Wycieczki na wyspę są naprawdę dobrze zorganizowane. W wakacje łodzie na Lichadonisię odpływają z miejscowości Kavos (na Evii) co 15-20 minut. Koszt biletu jest ekonomiczny, bowiem to ledwie 6 euro za osobę. My dostaliśmy pozwolenie na zabranie na pokład psa, ale nie jest to standardowa procedura i trudno powiedzieć czy w szczycie sezonu także byłoby to możliwe.
W skład wycieczki wchodzi opłynięcie wysp dookoła. Kapitan przy okazji opowiada nam nieco o historii tego miejsca, czy pokazuje zatopiony w czasach II wojny światowej statek. Gdyby rajskie widoki były niewystarczające, w tamtym miejscu dość często widziane są foki. Bo tak, w Grecji te zwierzaki występują dość powszechnie.
Kiedy objazdowy rejs będzie dobiegał końca, możecie poprosić o wysadzenie Was na głównej wyspie, gdzie znajdują się ruiny domów i kantyna albo na wysepce z beach barem. Nie zapomnijcie dopytać gdzie i o której musicie stawić się w podróż powrotną.
My przepływaliśmy z jednej z wyspy na drugą, bowiem odległość jest niewielka, ale uważajcie na pływające tam łódki czy skutery.
Wspominaliśmy, że Lichadonisia w sierpniowe weekendy bywa zatłoczona. Ale tak naprawdę jak na to, co to miejsce ma do zaoferowania, to nawet w szczycie sezonu nie ma tam szokująco wielu turystów. I dlatego uwielbiamy Evię: wiedzą o niej tylko nieliczni.
0 komentarzy
Funkcja trackback/Funkcja pingback